Wojna w Ukrainie na zdjęciach

“Czegoś takiego nie widziałem tysiące ludzi – kobiety w ciąży, inwalidzi, dzieci – na piechotę, każdy z walizką, przedostających się przez ukraińską granicę do Polski. Tysiące ludzi na dworcu w Przemyślu” – opowiadał Grzegorz Lityński, fotograf, dziennikarz, podróżnik, wykładowca fotografii dokumentalnej na uczelniach w Polsce i Niemczech, który spotkał się z członkami Centrum Polsko Słowiańskiego w piątek, 29 kwietnia, by opowiedzieć o akcjach pomocy humanitarnej, w których zaangażowany jest od początku wojny w Ukrainie.

“Ludziom w Ukrainie najbardziej potrzeba zapałek, świeczek, owsianki, chleb, mleko, leków przeciwbólowych” – mówił gość, dodając, że “bez pomocy międzynarodowej, mieszkańcom wschodniej Ukrainy grozi śmierć głodowa”.

“W tej chwili już trudno kupić dużą ilość żywności, np. 100 kilo ryżu, w Polsce. Duża część żywności przyjeżdża z Wielkiej Brytanii i Niemiec” – mówił gość spotkania, opowiadając, że każdy transport żywności musi na granicy zostać przepakowany do samochodów na rejestracjach ukraińskich, bo ze względu na zagrożenie panujące za wschodnią granicą firmy, w których ubezpieczone są samochody spoza Ukrainy nie pozwalają na wyjazdy w ten kraj.

Każda wyprawa w głąb Ukrainy trwa tydzień, kierowcy po drodze napotykają różnego rodzaju przeszkody: dziury w drogach, pozrywane mosty, kontrole wojskowe co 30 kilometrów, brak paliwa, psujące się ukraińskie pojazdy oraz nieustanne zagrożenie ze strony rosyjskich pocisków. “Zdążyły się przypadki, że kierowcy zginęli w czasie dowozu jedzenia. Z tego powodu niewielu jest ludzi, którzy chcą jeździć do Kijowa” – mówi Lityński, który właśnie tę trasę obsługiwał z transportami jedzenia.

Na prezentowanych przez fotografika zdjęciach widać było ogromne zniszczenia: zrujnowane przez Rosjan domostwa, budynki i infrastrukturę transportową oraz mieszkańców chowających się w piwnicach i stojących w kolejkach po jedzenie dowożone samochodami z Polski. Gość opowiadał o ludzkich tragediach, alarmach bombowych co chwilę przerywających ciszę w Kijowie, o pustych sklepach, o tym jak rosyjscy żołnierze zostawiają niewypały w zdewastowanych domach, do których wracają Ukraińcy, grabią sprzęty z domów ukraińskich i wywożą je do Rosji. Mówił o sytuacji na granicy, na polskich dworcach oraz akcji pomocy prowadzonej przez kościół Chrześcijan Baptystów we Wrocławiu dla dziesiątek ukraińskich uchodźców, którzy tam znaleźli schronienie.

Więcej o Grzegorzu Lityńskim: www.litynski.com

AS

Foto: Aleksandra Słabisz
Foto: Grzegorz Lityński